poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział piętnasty

Louis' POV
- Obawiam się, że jest w śpiączce. Możesz wejść się z nim zobaczyć, ale nie dotykaj niczego – doktor powiedział zaraz przed opuszczeniem pomieszczenia, w którym się znajdował. Przenieśli Harry'ego do innego pokoju, ale oczywiście ich śledziłem, a potem siedziałem na zewnątrz zdenerwowany.
Spojrzałem na niego do góry i pokiwałem lekko głową.
Wstałem z podłogi, otrzepałem czerwone jeansy, które miałem na sobie i odwróciłem się w stronę drzwi. Wziąłem głęboki wdech umieszczając dłoń na klamce.
Pociągnąłem ją w dół i powoli otworzyłem drzwi aby zobaczyć Harry'ego. Wyglądał tak krucho leżąc tam z tymi wszystkimi kablami porozrzucanymi na około niego. Jego oczy były zamknięte, a usta ułożone w uśmiechu jakby był spokojny i szczęśliwy.
Usiadłem na krześle, które stało niedaleko jego łóżka i przedostałem się przez wszystkie kable splatając nasze palce.
- Cześć, Haz – wykrakałem głosem ochrypłym od płaczu.
- Słyszałem, że ludzie w śpiączce nadal mogą cię usłyszeć. To prawda? Haz? Słyszysz mnie? - zapytałem go zdenerwowany.
Kiedy nie odpowiedział, westchnąłem głośno pomimo że się tego spodziewałem.
Nagle monitor pracy serca, który wydawał piknięcia, wydawał z siebie jedno długie piknięcie.
- Harry!?!??! - krzyknąłem do niego panikując. Wstałem z krzesła i wcisnąłem przycisk wołający o pomoc obok jego głowy.
- Nie, Harry, nie możesz za mnie umrzeć! - płakałem kiedy kilku doktorów pośpiesznie wpadło do pokoju.
- Proszę pana, musi pan zejść z drogi – jeden z nich mnie poinformował, odciągając mnie od Harry'ego.
- Nie!!!! - zapłakałem próbując się dostać bliżej niego, ale w tym samym czasie inny doktor mnie odepchnął.
- Proszę, Harry!! Potrzebuję się. Płakałem, łzy ponownie spływały po moich policzkach.
- Kocham cię – powiedziałem cicho zachrypniętym głosem.
W tym samym momencie przeszywające piszczenie powróciło ponownie do życia. Monitor pracy serca zaczął wydawać powolne zestawy znajomych piknięć zanim stopniowo zaczął przyspieszać.
- Haz? - zapytałem.
- Co to było? - zdziwił się jeden z lekarzy, ustawiając sprzęt ze zdziwieniem widniejącym na jego twarzy.
- On żyje! - odezwał się inny doktor, z trwogą wgapiając się w fale pojawiające się na monitorze. Westchnąłem z ulgą kiedy powiedział te słowa. Mój Harry był żywy!
Kiedy lekarze szybko sprawdzili Harry'ego, zaczęli się powoli zbierać w kierunku wyjścia.
- Musi cię naprawdę kochać. Sprawiłeś, że wrócił do życia! - doktor, który mnie trzymał, powiedział zanim mnie puścił i wyszedł, zostawiając mnie i Harry'ego samych. Ponownie usiadłem na krześle i splotłem nasze palce.
- Haz? Na prawdę mnie kochasz? - zadałem pytanie jego ciału. Oparłem głowę o nasze ręce, całując delikatnie jego kostki.
- Kim jesteś? - usłyszałem głęboki, cichy głosy. Podniosłem głowę z naszych rąk. Harry nie pamiętał kim jestem? Na samą myśl łzy, których wreszcie się pozbyłem, powróciły.
- Nie wiesz kim jestem? - zapytałem go przełykając. Gapiłem się na jego twarz szukając na niej jakiś oznak tego, że wiedział kim jestem, ale wtedy jego usta uformowały się w uśmiech, zanim zaczął chichotać.
- Oczywiście, że tak, boo! Żartowałem sobie z ciebie – powiedział, wycierając łzy, które pojawiły się na moich policzkach.
- Co? - zapytałem zdezorientowany.
- Udawałem, że cię zapomniałem! Jak mógłbym cię zapomnieć, boo? Kocham cię! - oznajmił. Westchnienie ulgi uciekło z moich ust, ale ostatnie trzy słowa sprawiły, że zamarłem.
- Na prawdę? - zapytałem.
- Zanim Stan przyszedł, miałem powiedzieć, że się w tobie zakochałem. Więc tak, naprawdę cię kocham – powiedział. Pochylił się żeby mnie pocałować, ale został pociągnięty do tyłu przez kable, które go ograniczały.
- Chcę cię pocałować. Głupie kable – zaczął narzekać.
- Może ja bym się do ciebie przysunął? - zaproponowałem zanim pochyliłem się i pocałowałem jego suche usta. Próbował podnieść ręce do góry aby przyciągnąć mnie bliżej, ale one też były podłączone do kabli.
- Nie martw się, Haz. Nigdzie nie idę – poinformowałem go, siadając z powrotem na krześle.
- Dobrze – zgodził się lekko ziewając.
- Idź spać, Haz. Zostanę tutaj – zapewniłem kiedy jego powieki opadły.
- Kocham cię, Lou – powiedział zmęczony.
- Ja ciebie też – odpowiedziałem zanim zamknął oczy i poszedł spać.


1 komentarz:

Yayyy! Nie lubisz przepisywać kodów? Możesz skomentować, bo u mnie ich nie ma! Nie masz konta na blogspocie? Również możesz skomentować, bo u mnie możesz być anonimkiem ♥