Louis'
POV
-
Obawiam się, że jest w śpiączce. Możesz wejść się z nim
zobaczyć, ale nie dotykaj niczego – doktor powiedział zaraz przed
opuszczeniem pomieszczenia, w którym się znajdował. Przenieśli
Harry'ego do innego pokoju, ale oczywiście ich śledziłem, a potem
siedziałem na zewnątrz zdenerwowany.
Spojrzałem
na niego do góry i pokiwałem lekko głową.
Wstałem
z podłogi, otrzepałem czerwone jeansy, które miałem na sobie i
odwróciłem się w stronę drzwi. Wziąłem głęboki wdech
umieszczając dłoń na klamce.
Pociągnąłem
ją w dół i powoli otworzyłem drzwi aby zobaczyć Harry'ego.
Wyglądał tak krucho leżąc tam z tymi wszystkimi kablami
porozrzucanymi na około niego. Jego oczy były zamknięte, a usta
ułożone w uśmiechu jakby był spokojny i szczęśliwy.
Usiadłem
na krześle, które stało niedaleko jego łóżka i przedostałem
się przez wszystkie kable splatając nasze palce.
-
Cześć, Haz – wykrakałem głosem ochrypłym od płaczu.
-
Słyszałem, że ludzie w śpiączce nadal mogą cię usłyszeć. To
prawda? Haz? Słyszysz mnie? - zapytałem go zdenerwowany.
Kiedy
nie odpowiedział, westchnąłem głośno pomimo że się tego
spodziewałem.
Nagle
monitor pracy serca, który wydawał piknięcia, wydawał z siebie
jedno długie piknięcie.
-
Harry!?!??! - krzyknąłem do niego panikując. Wstałem z krzesła i
wcisnąłem przycisk wołający o pomoc obok jego głowy.
-
Nie, Harry, nie możesz za mnie umrzeć! - płakałem kiedy kilku
doktorów pośpiesznie wpadło do pokoju.
-
Proszę pana, musi pan zejść z drogi – jeden z nich mnie
poinformował, odciągając mnie od Harry'ego.
-
Nie!!!! - zapłakałem próbując się dostać bliżej niego, ale w
tym samym czasie inny doktor mnie odepchnął.
-
Proszę, Harry!! Potrzebuję się. Płakałem, łzy ponownie spływały
po moich policzkach.
-
Kocham cię – powiedziałem cicho zachrypniętym głosem.
W
tym samym momencie przeszywające piszczenie powróciło ponownie do
życia. Monitor pracy serca zaczął wydawać powolne zestawy
znajomych piknięć zanim stopniowo zaczął przyspieszać.
-
Haz? - zapytałem.
-
Co to było? - zdziwił się jeden z lekarzy, ustawiając sprzęt ze
zdziwieniem widniejącym na jego twarzy.
-
On żyje! - odezwał się inny doktor, z trwogą wgapiając się w
fale pojawiające się na monitorze. Westchnąłem z ulgą kiedy
powiedział te słowa. Mój Harry był żywy!
Kiedy
lekarze szybko sprawdzili Harry'ego, zaczęli się powoli zbierać w
kierunku wyjścia.
-
Musi cię naprawdę kochać. Sprawiłeś, że wrócił do życia! -
doktor, który mnie trzymał, powiedział zanim mnie puścił i
wyszedł, zostawiając mnie i Harry'ego samych. Ponownie usiadłem na
krześle i splotłem nasze palce.
-
Haz? Na prawdę mnie kochasz? - zadałem pytanie jego ciału. Oparłem
głowę o nasze ręce, całując delikatnie jego kostki.
-
Kim jesteś? - usłyszałem głęboki, cichy głosy. Podniosłem
głowę z naszych rąk. Harry nie pamiętał kim jestem? Na samą
myśl łzy, których wreszcie się pozbyłem, powróciły.
-
Nie wiesz kim jestem? - zapytałem go przełykając. Gapiłem się na
jego twarz szukając na niej jakiś oznak tego, że wiedział kim
jestem, ale wtedy jego usta uformowały się w uśmiech, zanim zaczął
chichotać.
-
Oczywiście, że tak, boo! Żartowałem sobie z ciebie –
powiedział, wycierając łzy, które pojawiły się na moich
policzkach.
-
Co? - zapytałem zdezorientowany.
-
Udawałem, że cię zapomniałem! Jak mógłbym cię zapomnieć, boo?
Kocham cię! - oznajmił. Westchnienie ulgi uciekło z moich ust, ale
ostatnie trzy słowa sprawiły, że zamarłem.
-
Na prawdę? - zapytałem.
-
Zanim Stan przyszedł, miałem powiedzieć, że się w tobie
zakochałem. Więc tak, naprawdę cię kocham – powiedział.
Pochylił się żeby mnie pocałować, ale został pociągnięty do
tyłu przez kable, które go ograniczały.
-
Chcę cię pocałować. Głupie kable – zaczął narzekać.
-
Może ja bym się do ciebie przysunął? - zaproponowałem zanim
pochyliłem się i pocałowałem jego suche usta. Próbował podnieść
ręce do góry aby przyciągnąć mnie bliżej, ale one też były
podłączone do kabli.
-
Nie martw się, Haz. Nigdzie nie idę – poinformowałem go,
siadając z powrotem na krześle.
-
Dobrze – zgodził się lekko ziewając.
-
Idź spać, Haz. Zostanę tutaj – zapewniłem kiedy jego powieki
opadły.
-
Kocham cię, Lou – powiedział zmęczony.
-
Ja ciebie też – odpowiedziałem zanim zamknął oczy i poszedł
spać.
OW YEAH ZNOWU PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńTO FF>>>>>>>>>