Louis'
POV
Co
miał przez to na myśli, pomyślałem.
-
Bardzo gorąca - wymamrotałem kiedy wszedłem do szpitalnego pokoju
Harry'ego.
-
W porządku, Boo? - zapytał mnie.
-
Co? Oh tak. W porządku - odpowiedziałem, nie mogąc powiedzieć mu
co mnie trapiło, ponieważ po pierwsze, nie pamiętałby i po
drugie, dwaj pozostali nadal tu byli. Liam siedział na krześle,
które wcześniej ja zajmowałem, ale wstał kiedy wszedłem.
Kiwnąłem
głową wskazując, że może ponownie usiąść, po czym zacząłem
kroczyć po pokoju. Czułem na sobie wzrok wszystkich kiedy zacząłem
do siebie ponownie mamrotać. Gorąca... mogło to oznaczać gorąca
jako piękna i seksowna, ale dlaczego Stan miałby mówić mi o
Eleanor coś takiego? Albo mogło oznaczać gorąca jak gorący
ogień.
-
Jeżeli powiesz komukolwiek, skrzywdzę każdego kogo kochasz -
wymamrotałem pod nosem, pamiętając dokładnie co powiedział
tamtego dnia.
-
Oh kurwa - przekląłem głośno zanim odwróciłem się i wybiegłem
ze szpitalnego pokoju Harry'ego. Ponownie towarzyszyły mi
zdezorientowane spojrzenia moich przyjaciół i Nicka. Szybko
wybiegłem ze szpitala i złapałem taksówkę skoro mój samochód
nadal był pod domem Harry'ego. Podałem kierowcy adres Eleanor,
który przesłała mi po spotkaniu u optyka, a potem szybko
wykręciłem jej numer.
-
Proszę, odbierz, El - mamrotałem w kółko kiedy telefon wydawał z
siebie sygnały dzwonienia.
-
Hej. Tutaj Eleanor. Proszę, zostaw wiadomość po sygnale. Dzięki,
że dzwonisz. - Usłyszałem jej wesoły głos, powodujący w moim
telefonie echo.
-
Cholerna poczta głosowa - przekląłem przed ponownym wykręceniem
jej numeru przy czym za każdym kolejnym razem ponownie napotykałem
pocztę głosową.
-
Cholera jasna - wymamrotałem.
-
Proszę pana? Wszystko w porządku? - kierowca taksówki zapytał.
-
Możliwe, że moja przyjaciółka właśnie płonie żywcem. Sądzisz,
że jest okej?! - krzyknąłem niegrzecznie no co jedyną odpowiedzią
była cisza, zanim mężczyzna mocniej docisnął nogę do pedału
gazu.
Pięć
minut później pojawiliśmy się przed domem El.
-
Nie przejmuj się płaceniem. Biegnij pomóc przyjaciółce, a ja
pokryję koszty - kierowca oznajmił.
-
Dziękuję bardzo - odpowiedziałem, otwierając drzwi, po czym
wybiegłem. Zauważyłem czarny dym nad jej domem i zacząłem się
martwić. Pobiegałem szybko na tyły domu gdzie spotkałem się z
wielką chmurą czarnego dymu, która sprawiła, że zacząłem
niemal wypluwać płuca.
Wetknąłem
koszulkę za brzeg jeansów, a górną częścią zakryłem sobie
usta aby przestać wdychać dym.
Przebiegłem
przez podwórko walcząc z dymem, a to co zobaczyłem potem sprawiło,
że miałem ochotę zemdleć.
Eleanor
była przywiązana do basenu, rozebrana do bielizny, płonęła.
Skóra
na jej nogach łuszczyła się i stawała karmazynowo czerwona.
Wiadra potu spływały w dół jej ciała, a usta były szeroko
otwarte jakby krzyczała, ale żaden dźwięk ich nie opuszczał.
-
Stan ty suko - burknąłem w moją koszulkę zanim wbiegłem w ogień
i pobiegłem za Eleanor gdzie były przywiązane jej ręce.
Spojrzałem na węzeł jakiego użył i natychmiast go rozpoznałem,
a ruchy potrzebne do rozwiązania go zaczęły pojawiać się w mojej
głowie kiedy tylko zacząłem szybko pracować nad uwolnieniem jej.
Kiedy
tylko została rozwiązana, opadła na ziemię, ponieważ jej nogi
nie były w stanie utrzymać ciała. Wziąłem ją na ręce,
wybiegłem z ognia i pobiegłem przed dom, gdzie wykaszlałem dym,
który zebrał się w moich płucach.
Położyłem
Eleanor na podłodze i poszukałem w kieszeni telefonu. Kiedy go
wyjąłem, zauważyłem, że nie nadawał się do użytku. Roztopił
się w ogniu.
Czułem
jak dym powoli mnie dusił, sprawiając, że moje oddechy stawały
się krótkie, a oczy łzawiły. Powoli opadłem na ziemię obok
Eleanor, a moje oczy lekko się zamykały.
Wziąłem
kolejny głęboki wdech, wykrztuszając trochę dymu zanim straciłem
świadomość, dając moim oczom odpocząć i licząc na najlepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Yayyy! Nie lubisz przepisywać kodów? Możesz skomentować, bo u mnie ich nie ma! Nie masz konta na blogspocie? Również możesz skomentować, bo u mnie możesz być anonimkiem ♥