niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział osiemnasty

Louis' POV
Co miał przez to na myśli, pomyślałem.
- Bardzo gorąca - wymamrotałem kiedy wszedłem do szpitalnego pokoju Harry'ego.
- W porządku, Boo? - zapytał mnie.
- Co? Oh tak. W porządku - odpowiedziałem, nie mogąc powiedzieć mu co mnie trapiło, ponieważ po pierwsze, nie pamiętałby i po drugie, dwaj pozostali nadal tu byli. Liam siedział na krześle, które wcześniej ja zajmowałem, ale wstał kiedy wszedłem.
Kiwnąłem głową wskazując, że może ponownie usiąść, po czym zacząłem kroczyć po pokoju. Czułem na sobie wzrok wszystkich kiedy zacząłem do siebie ponownie mamrotać. Gorąca... mogło to oznaczać gorąca jako piękna i seksowna, ale dlaczego Stan miałby mówić mi o Eleanor coś takiego? Albo mogło oznaczać gorąca jak gorący ogień.
- Jeżeli powiesz komukolwiek, skrzywdzę każdego kogo kochasz - wymamrotałem pod nosem, pamiętając dokładnie co powiedział tamtego dnia.
- Oh kurwa - przekląłem głośno zanim odwróciłem się i wybiegłem ze szpitalnego pokoju Harry'ego. Ponownie towarzyszyły mi zdezorientowane spojrzenia moich przyjaciół i Nicka. Szybko wybiegłem ze szpitala i złapałem taksówkę skoro mój samochód nadal był pod domem Harry'ego. Podałem kierowcy adres Eleanor, który przesłała mi po spotkaniu u optyka, a potem szybko wykręciłem jej numer.
- Proszę, odbierz, El - mamrotałem w kółko kiedy telefon wydawał z siebie sygnały dzwonienia.
- Hej. Tutaj Eleanor. Proszę, zostaw wiadomość po sygnale. Dzięki, że dzwonisz. - Usłyszałem jej wesoły głos, powodujący w moim telefonie echo.
- Cholerna poczta głosowa - przekląłem przed ponownym wykręceniem jej numeru przy czym za każdym kolejnym razem ponownie napotykałem pocztę głosową.
  - Cholera jasna - wymamrotałem.
- Proszę pana? Wszystko w porządku? - kierowca taksówki zapytał.
- Możliwe, że moja przyjaciółka właśnie płonie żywcem. Sądzisz, że jest okej?! - krzyknąłem niegrzecznie no co jedyną odpowiedzią była cisza, zanim mężczyzna mocniej docisnął nogę do pedału gazu. 
Pięć minut później pojawiliśmy się przed domem El.
- Nie przejmuj się płaceniem. Biegnij pomóc przyjaciółce, a ja pokryję koszty - kierowca oznajmił.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziałem, otwierając drzwi, po czym wybiegłem. Zauważyłem czarny dym nad jej domem i zacząłem się martwić. Pobiegałem szybko na tyły domu gdzie spotkałem się z wielką chmurą czarnego dymu, która sprawiła, że zacząłem niemal wypluwać płuca.
Wetknąłem koszulkę za brzeg jeansów, a górną częścią zakryłem sobie usta aby przestać wdychać dym.
Przebiegłem przez podwórko walcząc z dymem, a to co zobaczyłem potem sprawiło, że miałem ochotę zemdleć.
Eleanor była przywiązana do basenu, rozebrana do bielizny, płonęła.
Skóra na jej nogach łuszczyła się i stawała karmazynowo czerwona. Wiadra potu spływały w dół jej ciała, a usta były szeroko otwarte jakby krzyczała, ale żaden dźwięk ich nie opuszczał.
- Stan ty suko - burknąłem w moją koszulkę zanim wbiegłem w ogień i pobiegłem za Eleanor gdzie były przywiązane jej ręce. Spojrzałem na węzeł jakiego użył i natychmiast go rozpoznałem, a ruchy potrzebne do rozwiązania go zaczęły pojawiać się w mojej głowie kiedy tylko zacząłem szybko pracować nad uwolnieniem jej.
Kiedy tylko została rozwiązana, opadła na ziemię, ponieważ jej nogi nie były w stanie utrzymać ciała. Wziąłem ją na ręce, wybiegłem z ognia i pobiegłem przed dom, gdzie wykaszlałem dym, który zebrał się w moich płucach. 
Położyłem Eleanor na podłodze i poszukałem w kieszeni telefonu. Kiedy go wyjąłem, zauważyłem, że nie nadawał się do użytku. Roztopił się w ogniu.
Czułem jak dym powoli mnie dusił, sprawiając, że moje oddechy stawały się krótkie, a oczy łzawiły. Powoli opadłem na ziemię obok Eleanor, a moje oczy lekko się zamykały.
Wziąłem kolejny głęboki wdech, wykrztuszając trochę dymu zanim straciłem świadomość, dając moim oczom odpocząć i licząc na najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Yayyy! Nie lubisz przepisywać kodów? Możesz skomentować, bo u mnie ich nie ma! Nie masz konta na blogspocie? Również możesz skomentować, bo u mnie możesz być anonimkiem ♥