środa, 23 września 2015

Rozdział trzynasty

Pomimo miliona zadań do szkoły tłumaczyłam to cholerstwo dwa razy, bo za pierwszym blogger mi nie zapisał, więc proszę, nie mordujcie mnie za to, że tak długo to trwało. Na prawdę poświęciłam swoją jedyną wolną chwilę na przetłumaczenie tego i na dodatek wszystko poszło na marne, a żeby mieć czas na przetłumaczenie tego drugi raz musiałam się rozchorować. Doceńcie to, że poświęcam temu ff każdą wolną chwilę, których prawie nie mam i zostawcie jakiś komentarz xx

Louis' POV

Moje dłonie kurczowo ściskały telefon kiedy czytałem wiadomość ponowie i ponownie. Krew odpłynęła z mojej twarzy, sprawiając, że moje policzki stały się blade, a nawet branie krótkich oddechów było dla mnie wysiłkiem.
- Louis? Wszystko w porządku? - Harry zapytał głupio, widząc moje ręce zaciśnięte na telefonie i białe knykcie. Odwróciłem telefon ekranem w stronę jego twarzy żeby mógł zobaczyć co było na nim napisane.
- Cholera. Wiedziałem, że nie powinienem był cię zmuszać do mówienia mi – wymamrotał cicho. Pokręciłem głową nadal nie mogąc mówić.
Widząc stan w jakim się znajdowałem, Harry przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową szukając ukojenia, które niespodziewanie znalazłem. To było to coś związane z Harry'm, zawsze znajdowałem przy nim chociaż pewien rodzaj spokoju.
- Nie martw się, Lou. Przejdziemy przez to razem, ok? Kocham cię – wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach tym samym wysyłając w dół mojego kręgosłupa ciarki jak zazwyczaj.
- Ja ciebie też, Haz – wymamrotałem w jego klatkę piersiową, a on pocałował czubek mojej głowy.
- Chcesz wrócić do ciebie? Sprawdzić co z twoją rodziną? - zapytał mnie. Pokiwałem z głową nadal na jego piersi aż w końcu ją podniosłem chcąc o coś zapytać.
- Możesz ze mną pojechać? - poprosiłem, patrząc mu w oczy.
- Jasne, boo – odpowiedział.
- Dziękuję, Haz – odpowiedziałem, przytulając go i wdychając jego zapach.
- Boo, czy ty mnie wąchasz? - zdziwił się.
- Umm... Tak? - potwierdziłem. - Jeżeli miałbym cię stracić, chcę zapamiętać o tobie najwięcej jak to możliwe – kontynuowałem nadal go wąchając.
- Boo, nie stracisz mnie, ok? Nie pozwolę żeby tak się stało – poinformował mnie surowo.
- Ale – zacząłem.
- Żadnych ale. Nie pozwolę żeby to się stało, okej? - powiedział, pochylając się aby pocałować mnie delikatnie w usta tym samym sprawiając, że nie mogłem nic więcej powiedzieć. Moje serce przyspieszyło kiedy tylko nasze usta się zetknęły, a całe moje ciało wypełniło się uczuciem komfortu, który sprawił, że zapomniałem o wszystkim i skupiłem się tylko na naszym małym świecie. Moim i Harry'ego.
Niestety musieliśmy przerwać i wrócić do rzeczywistości.
- Chodź, Haz. Czas poznać moją rodzinę... jako mój chłopak – poinformowałem go kiedy tylko otworzyliśmy oczy, napotykając swoje spojrzenia. Zielone spotkały niebieskie.
- Jesteś pewien? - zapytał.
- Na 100% - odpowiedziałem, po czym wstałem z jego łóżka i wyciągnąłem rękę w jego stronę. Podniósł z łóżka rękę i umieścił w mojej dłoni, powodując mrowienie rozchodzące się w górę mojego ramienia.
Zeszliśmy na dół aby spotkać tam Anne.
- To było szybkie. I bardzo ciche – skomentowała. Spojrzałem na nią zdezorientowany zanim moja twarz zrobiła się czerwona. Odwróciłem się i zauważyłem, że Harry był nawet bardziej czerwony.
- MAMO!!! My nic nie robiliśmy! - krzyknął. - Wychodzimy! Pa, mamo! - powiedział ciągnąc mnie do drzwi.
- Dokąd idziecie? - zapytała.
- Do domu Louisa – odpowiedział szybko, zanim wypchnął mnie przez drzwi frontowe. Wsiedliśmy do samochodu i szybko odjechaliśmy.
- Przepraszam za moją mamę – powiedział, jadąc w stronę mojego domu.
- W porządku. Jest zabawna. Jestem po prostu szczęśliwy, że zaakceptowała nasz związek – poinformowałem go szczerze.
- To prawda – zgodził się, skupiając wzrok na drodze. Kiedy dojechaliśmy do mojego domu, wysiadłem z samochodu, a Harry podążał za mną. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem.
Usłyszałem ze środka jakieś dźwięki, ale żadnych kroków w stronę drzwi. Kopnąłem drzwi czekając aż ktoś otworzy, ale zamiast tego mój kopniak je otworzył.
Spojrzałem w dół na drzwi i zauważyłem, że zamek był zniszczony przez łom albo coś podobnego.
- Ktoś się włamał do domu – stwierdziłem.
- Skąd wiesz? - zdziwił się.
- Spójrz. Zamek wygląda z boku jakby został czymś zniszczony i zgaduję, że był to łom – oznajmiłem, wskazując na zniszczone miejsce w drzwiach.
- Kujon – Harry wymamrotał zadziornie. Popchnąłem drzwi dalej, tak żebyśmy mogli wejść do środka.
Pierwszą rzeczą, którą zauważyłem po wejściu były zduszone krzyki. Zmartwienie wypełniło mnie kiedy ruszyłem biegiem do kuchni, szukając źródła dźwięku dopóki go nie znalazłem.
- Mamo! Lottie! Fizzy! Daisy! Phoebe! - krzyknąłem płaczliwie, podbiegając do nich. Siedziały w kącie kuchni związane razem, z opaskami na oczach, a ustach miały ubrania, które zniekształcały wszystkie dźwięki.
Usłyszałem jak Harry wbiegł do kuchni i głośno wciągnął powietrze kiedy zauważył moją rodzinę związaną w rogu pomieszczenia.
- O mój boże. Co się stało? - zapytał, podbiegając na miejsce obok mnie i pomagając je rozwiązać.
- Stan. Oto co się stało – odpowiedziałem. Szybko rozwiązałem opaski zasłaniające im oczy i ubrania, które nie pozwalały im mówić, zanim zabrałem się za rozwiązywanie węzłów.
Zabrałem się za uwalnianie rąk mojej mamy, kiedy Harry robił to samo z dłońmi Lottie, przy czym on miał o wiele więcej problemów.
- Haz. Musisz to zrobić w taki sposób – powiedziałem, pokazując mu jak rozwiązać taki węzeł.
- Skąd wiedziałeś? - zdziwił się, kiedy podążając za moimi wskazówkami udało mu się rozwiązać supeł.
- Czytam – odpowiedziałem zwięźle, zdejmując z mamy sznur i od razu pracując nad rozwiązaniem Daisy, kiedy Harry robił to samo z Fizzy.
- Mamo, co się stało? - zapytałem kiedy zaczęła pomagać przy rozwiązywaniu Phoebe.
- Tak jak powiedziałeś, Stan. On się stał. Przyszedł tutaj, zniszczył zamek i wszedł do domu. Mówił rzeczy, które nawet nie mogę sobie wyobrazić jak mógł powiedzieć i nienawidzę go. Mówił o tobie, Louis? O tym co się stało wcześniej, czego nie mogłeś nam powiedzieć? - zapytała, na co jedynie pokiwałem.
- Potem zaciągnął nas tutaj, ale bliźniaczki nie przestawały krzyczeć, więc je zakneblował – powiedziała. Spojrzałem na Daisy i Phoebe i zauważyłem na ich czołach dość duże guzy. Szybko się schyliłem i je pocałowałem zanim moja mama kontynuowała.
- Przepraszam mamo – oznajmiłem ze skruchą. - To moja wina. Powiedziałem Harry'emu co się stało tamtego dnia – stwierdziłem cicho.
- Dlaczego powiedziałeś Harry'emu? A nam nie? Przecież jesteśmy twoją rodziną? - dopytywała się. Zauważyłem, że poczuła się skrzywdzona przez to co właśnie powiedziałem, ale kochałem Harry'ego. Jasne, ze kochałem moją rodzinę, ale to Harry'emu ufałem jeśli chodziło o moje życie i kochałem go tak bardzo.
- Kocham Harry'ego – powiedziałem krótko. Zauważyłem, że Harry się uśmiechnął na moje słowa.
- Ale dlaczego wybrałeś przyjaciela, a nie rodzinę? - dociekała.
- Nie mamo. KOCHAM Harry'ego. Mocniej niż przyjaciela. On jest moim chłopakiem – powiedziałem uśmiechając się na myśl, że był moim chłopakiem. Nigdy bym nie pomyślał, że będę chodził z kimś jak Harry.
- Jesteś gejem? - zdziwiła się.
- Bardziej jak Harry-sekxualny – wyjaśniłem, pamiętając jak Harry powiedział, że był gejem tylko dla mnie.
- A to jest Harry? - upewniła się, wskazując na siedzącego obok mnie chłopaka w kręconych włosach.
- Tak. Harry, to jest moja mama, Jay – powiedziałem, przedstawiając mu ją.
- Miło mi cię poznać, Jay – oznajmił, wyciągając w jej stronę dłoń, ale ona się cofnęła, jakby unikając jego ręki.
Zasmuciło mnie, że moja mama odmówiła uściśnięcia ręki Harry'ego. Czy to oznaczało, że nie chciała żebym był gejem? Nie lubiła Harry'ego?
- Mamo. Wiem, że nie tego się spodziewałaś, ale ja też nie. Nie wiedziałem, że jestem gejem i nigdy bym się nie spodziewał zakochać w Harry'm, ale stało się. Kocham go mamo – uświadomiłem ją. - Po prostu wyjdziemy – dodałem, wstając aby wyjść.
- Czekaj. Nie nienawidzę cię za bycie gejem czy zakochanie się w nim. Wiem, że nie możesz poradzić nic na to w kim się zakochujesz. Kochałam twojego ojca i zobacz co zrobił. Po prostu nie mogę uwierzyć, że powiedziałeś komuś innemu niż swojej rodzinie. Co jeżeli to nie jest na stałe? Co jeżeli Harry złamie twoje serce jak twój tata moje? - zapytała.
- Nigdy tego nie zrobię, pani Tomlinson. Kocham pani syna i zrobię wszystko aby go przy sobie zatrzymać i nigdy go nie stracić. Kocham go tak bardzo, że to szalone. Nigdy nie skrzywdzę go celowo, a jeżeli już by się tak stało, to zrobię wszystko aby go odzyskać – Harry powiedział mojej mamie. Moje serce wypełniło się miłością do chłopaka w kręconych włosach kiedy to powiedział, pokazując w tej przemowie całość swoich uczuć do mnie.
Obserwowałem jak moja mama powoli pokiwała głową, rzucając Harry'emu jeszcze jedno spojrzenie zanim odpowiedziała.
- Kocham mojego syna. Więc jeżeli złamiesz jego serce, nigdy ci nie wybaczę. Wiem jak to jest mieć złamane serce, więc jeżeli mój syn tak skończy z twojego powodu, nigdy ci nie wybaczę – powiedziała Harry'emu.
- Rozumiem, pani Tomlinson. Nie mam zamiaru kiedykolwiek łamać serca pani syna, bo go kocham – powtórzył.
- Też cię kocham – wyszeptałem mu do ucha.
- AWWWW!!! - usłyszałem dziewczęcy pisk. Odsunąłem się od Harry'ego aby zobaczyć Lottie i Fizzy wpatrujące się w nas z szalonymi uśmiechami.
- Jesteście razem słodcy – skomentowała Lottie, a Fizzy gwałtownie pokiwała głową na zgodę.
- Dzięki, dziewczynki – powiedziałem.
- Haz, sądzę, że powinienem z nimi zostać jakby coś się znowu stało. Okej? - upewniłem się.
- Tak, jasne, boo – zgodził się, całując mnie szybko. - Widzimy się w szkole w poniedziałek. Zadzwoń jakby coś się działo – poprosił.
- Zadzwonię. Jedź bezpiecznie, Haz – powiedziałem, nie chcąc żeby coś mu się stało.
- Będę. Miło było was poznać. Pa – pożegnał się, zanim pomachał i ruszył w stronę wyjścia. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, poczułem jak mój telefon wibruje. Otworzyłem wiadomość i przeczytałem ją.

„Harry cię nie kocha. To wszystko było tylko wyzwanie”

2 komentarze:

  1. PIERWSZA!
    Ten rozdział jest taki fjdjfdoifiodfidmfdfdfdfds

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna rodzina Tomlinsonów :( a Harry na pewno kocha Lou! Zamknij się Stan!

    OdpowiedzUsuń

Yayyy! Nie lubisz przepisywać kodów? Możesz skomentować, bo u mnie ich nie ma! Nie masz konta na blogspocie? Również możesz skomentować, bo u mnie możesz być anonimkiem ♥